wtorek, 31 lipca 2012

V (w wersji roboczej, surowej i niepełnej)


V.

“Kalahiro – serce tej istoty jest czyste, lecz zmaga się z niegodziwością i występkiem.
Przeprowadź tę istotę w miejsce, gdzie podróżnik się nie męczy, kochanek nie odchodzi, a  głód nie istnieje.”





Jej brew pomknęła jeszcze wyżej, a chłodna zieleń tęczówek powoli zlustrowała mężczyznę. James skrzyżował ręce i spoglądał na nią zaczepnie, gdy najwyraźniej zastanawiała się, czy podjąć wyzwanie. Oboje doskonale wiedzieli, że nie chodziło o normalny, zwykły taniec. W końcu „tańczyli” już przedtem, zaraz po misji na Marsie.

Nie była głupia. Wiedziała o co się rozchodzi i domyślała się, dlaczego to robi. Gdyby to był inny dzień, nie miałaby najmniejszych wątpliwości i bez zastanowienia by się z nim zmierzyła. Jej wątpliwości były jednak innej natury.

- No dalej, Lola. Czyżbyś obawiała się, że nie dotrzymasz mi ritmo?

Parsknęła mimowolnie.

- Lepiej przypomnij sobie nasz ostatni taniec, Vega. Jestem pewna, że z moim rytmem było jak najbardziej w porządku, a sam finał zakończył się nie tak, jakbyś tego - być może - oczekiwał.

Wąska, podłużna blizna na jego twarzy drgnęła, kiedy uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- Przyznam, że rzeczywiście miałem nadzieję na inny… final.

Tym razem, zamiast podjąć żart, posłała mu lodowate spojrzenie.
- Stąpasz po niebezpiecznym gruncie, poruczniku.
- Czyżby?

Ewidentnie ją prowokował.
Nie było ku temu żadnych najmniejszych wątpliwości.

I najwyraźniej nie zamierzał przestać.





***











- Alenko.

Początkowo Kaidan nie reagował.
Nie miał na to najmniejszej ochoty.

Siedział na kanapie będącej wyposażeniem pokładu obserwacyjnego na prawej burcie znajdującego się na trzecim poziomie Normandii. Mebel był zaskakująco wygodny, przypominał wydłużony narożnik i na dobrą sprawę nie różnił sie znacząco od tych, jakie można było spotkać w normalnych domostwach. Umeblowanie - jedno z pozostałości po Cerberusie - musiał przyznać, że sprzęt odbudowanej Normandii pod każdym względem był lepszy.
Zmarszczył brwi i odruchowo potarł kciukiem skroń, po czym wpatrzył się w skrawek migotliwej połaci kosmosu za odkrytym obecnie oknem widokowym umiejscowionym naprzeciw.
Okno.
Cholerne okno.
Kolejna różnica, na pierwszej Normandii nie było okien. Bo po jakiego kija załodze potrzebne by było okno? Nie było pokładu obserwacyjnego, relaksacyjnego i Bóg wie jakiego jeszcze. Standardowe, typowo wojskowe uprzyrządowanie - jedynie to, co naprawdę miało się przydać, nic ponadto. Tak było kiedyś. Na SSV Normandii SR-1, zbudowanej przez Przymierze Systemów wespół z Hierarchią Turian.
Kiedyś.
Kiedyś..
...kiedyś wszystko zdawało się być prostsze.
A teraz te cholerne okna dodatkowo posiadały arkusz powłoki alabacyjnej zsuwany podczas bitwy.
Westchnął ciężko.

Wiedział, że się czepiał.
Jakimś cudem udało mu się oderwać od nieprzyjemnych myśli. Zablokował wspomnienia - miał w tym w końcu wprawę: miał na to czas. Najpierw dwa lata dochodzenia do siebie po tym, kiedy Kate zginęła na pokładzie oryginalnej, pierwszej Normandii podczas ratowania upartego tyłka Jeff’a. Potem kolejny rok po niespodziewanym spotkaniu jej na nowo podczas misji na Horyzoncie.

- Alenko? Wiem, że mnie słyszysz. Masz włączony interkom.

Pieprzony Cerberus.
Jakże on nienawidził tej paramilitarnej grupy uznanej powszechnie za organizację terrorystyczną dzięki swoim dążeniom do supremacji ludzkiej w galaktyce. To oni podzielili go z Shepard. To ich wina. Zwiedli ją, posłużyli się - na co świadomie zezwoliła. Musiała wiedzieć, z kim przystaje. 

I przestał jej ufać.


- Kaidan, myślę, że chciałbyś to zobaczyć...

Po raz kolejny zignorował nawoływania głównego sternika Normandii.

Skrzywił się.
Nie, to nie tak.

Cerberus był wygodnym kozłem ofiarnym, idealnym do obwiniania, ale prawda była taka, że gdyby nie oni - gdyby nie przewodzący im Człowiek Iluzja (zwany potocznie TIMem) - nigdy więcej nie ujrzałby już Shepard. Znaleźli ją. Przez dwa lata dosłownie odbudowywali ze szczątek. Licho tylko wie, jak wiele żelastwa i elektroniki mogła mieć w sobie. Jasne, nie podobało mu się to. Miał wątpliwości. Czy wciąż była człowiekiem? Godnym zaufania dowódcą, pod którego komendą odparli atak na Cytadelę przez Suwerena, pierwszego ze Żniwarzy? Czy nadal była kobietą, przez którą złamał regulamin wojskowy i wdał się w romans?
Był w rozsypce. Pogubił się. A potem wszystko spieprzył. Tyle gadał o zaufaniu, ale gdy przyszło co do czego, zawiódł na całej cholernej linii.
Miała rację.
Miał praktykę w odchodzeniu od niej.

- Nie to nie. Dobry show. Będzie więcej popcornu dla reszty.

- Joker, daj ty mi świety spokój z łaski swojej, co? - warknął wreszcie w odpowiedzi.

- Skoro nie chcesz zobaczyć, jak nasza komandor się relaksuje, to twoja sprawa...








--- c.d. cz. 5 n. ---

8 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Toć ja specjalnie dla Ciebie to-to przede wszystkim wrzuciłam, żebyś miała co do czytania na 'dzień dobry'!
      Niewdzięczna!
      Ot, co!

      Usuń
  2. Kiedy ja wiem i doceniam. Ale *oczy zachodzą łzami* czemu takie krótkie?
    Niech się panowie latinos pobiją! Krwi! Krwi!
    ..a potem wszyscy skończą w kajucie Kate (wiecznie o tym samym. Mara jesteś monotematyczna. Wszyscy wiecznie by kończyli w kwaterach prywatnych Shepard)
    Bo skończą, prawda? *słodkie oczka*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krótkie, gdyż żem ledwo na oczy widziała. Ślepia tudzież. Praszam.
      Ale część zostanie rozpisana jeszcze, dostanie lifting i fokle.

      ...no ktoś skończy u Kate w prywatnej kajucie, to mogę obiecać. Kto to będzie jednak - nie mam zielonego pojęcia. Się okaże w trakcie :D Naprawdę nie wiem.
      Klasyczny trójkąt jest taki zabawny om nom nom nom...

      Usuń
    2. To była druga wtenczas, a ty zastanawiałaś się jak okno mogło stać się bardziej saj-faj, taaaaaaaaaak :D

      To, że skończy było bardziej pewne niż to, że Bioware coś spierniczy. Mam trzy szanse i trzech kandydatów, co by zgadnąć.. Bestyjo! The Magnificent Threesome się znaczy. Znajdzie się tam miejsce dla Mary, Błękitnej i Garrusa? ;>

      Usuń
  3. ...nieprawda!
    Rozkręciłam się zdecydowanie po drugiej, wręcz przy trzeciej! o!
    *chichra się* Przeklęte okno. Przeklęty arkusz powłoki alabacyjnej!
    I jeszcze sofa/tapczan/kanapa (olaboga, dlaczego saj-fajowe meble nie posiadają saj-fajowego brzmienia?!).
    Ale wybrnęłam chyba, co? :D Tak ślizgiem co prawda... odrobinkę...?

    Dla Błękitnej - ZDECYDOWANIE nie.
    Dla Garrusa - .. niewykluczone, choć wątpliwe.
    Dla Mary - najbardziej prawdopodobna opcja z powyższych...

    ..om nom nom.
    :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doceń talent Błękitnych. Talent manualny!
      Nie mów, że nigdy nie byłaś na Azure, na Illium! Cuda tam się wyczynia, kochana, jak będziemy przelatywać przez ten układ, muszę cię tam zabrać : )
      Tym razem moja kolej na "omnomnom" ;3

      Usuń
  4. Awwww! :3
    Wciągnęłaś mnie w świat ME i zaborczo nie chciałaś wypuścić! Czytałam jednym tchem, gdybym mogła tak długo wytrzymać to na pewno wypuściłabym powietrze z płuc dopiero po ostatniej kropce. :P
    Już pewnie kiedyś to pisałam na DA, ale jesteś geniuszem w opisywaniu emocji oraz wchodzeniu w psychikę bohaterów (co mi się tym bardziej podobało z powodu mojej pasji - psychologii). Bezwstydnie ich obnażasz, a sposób, w jaki to opisujesz sprawia, że mimowolnie i w trybie natychmiastowym stajemy się nimi, czujemy to, co oni, rozumiemy ich.
    Coś wspaniałego... <3
    A styl? Z niezwykłą łatwością bawisz się słowami, tak jakbyś całkowicie je oswoiła. Humor, sarkazm, ciężki klimat, który można by kroić nożem na cienkie plasterki, napięcie ... wszystko to u Ciebie jest, elementy te przeplatają się jak gdyby nigdy nic, jest to bardzo naturalne, niewymuszone.
    Ogólnie: do tej pory nie mogę wyjść z wrażenia. :D

    OdpowiedzUsuń